niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 3

Obudził mnie głos stewardessy z wiadomością, że lądujemy
-Nareszcie-powiedziałam
-A wiesz ile się jedzie z lotniska do naszego domu?
-Nie wiem może jakieś 15-20 minut,dowiemy się
Wyszłyśmy z samolotu i poszłyśmy po walizki. Złapałyśmy taxówkę i zmierzałyśmy w sronę nadszego domu.
-Już jesteśmy-Wyrwał mnie z zamyśleń głos kierowcy
-Dobrze. Dziękuję
Wysiadłysmy z pojazdu i pokierowałyśmy się do niewielkiego domu ze średnich wielkości ogrodem. Weszlyśmy do środka i zaskoczył nas porządek jaki tam panował, wszystko bylo poukładane i zadbane. Poszłyśmy z walizkami na górę i zaczęłysmy się kłócić, która weźmie jaki pokój. Minęło jakieś 10 minut i mamy te pokoje które chciałyśmy
-Alice! idź do łazienki i się odświerz, bo wychodzimy
-A gdzie idziemy?
-Idziemy zwiedzać Londyn
-Ok. Daj mi 20 minut
Poszłam do pokoju po jakieś ciuchy i powędrowałam do drugiej łazienki. Wzięłam krótki prysznic i ubrałam się.
-Alice pospiesz się!
-Już idę
Wyszłyśmy z domu i zaczęłysmy się kierować w stronę jakiegoś parku. Szłyśmy jakieś 5 minut i doszłysmy do pięknego, zielonego parku. Było tam mało osób, bo był poniedziałek i było wcześnie, ale i tak było widać kilka sylwetek idących lub biegnących
-Patrz Ali budka z lodami, chcesz?
-Chętnie, poproszę waniliowe
-Się robi
-Ja będę iść, ale mnie dogonisz
-Ok


***Perspektywa Alice***


Szłam sobie tak chodnikiem, gdy nagle ktos na mnie wpadł. Upadłam na ziemię. Zobaczyłam tylko biegnącą do mnie Alessę i w zamgleniu twarz tego kto na mnie wpadł i ten ktoś był bardzo podobny do Liama. Po tym film mi się urwał.


***Perspektywa Alessy***


-O matko! Alice!- zaczęłam się drzeć-Weź coś powiedz!-czułam jak łzy zaczeły mi lecieć. Wtedy miałam ochotę zabić tego kto to zrobił. Podniosłam się i już miałam zamiar na tego kogoś wrzeszczeć, ale mnie zatkało, bo tym kimś był Liam
-Jezu co ja zrobiłem! Przepraszam-zaczął chłopak
-Co sie stało, to się nie odstanie, ale teraz dzwoń po karetkę!-zaczęłam mu rozkazywać
-Już, juz dzwonię
Nie czekaliśmy długo, bo po kilku minutach przyjachała karetka. Jacyś faceci wysiedli z pojazdu i wzieli Alice na nosze. Do szpitala dojechalismy w mgnieniu oka. Szybko wparowaliśmy do środka wielkiego budynku. Jacyś lekarze wzieli Alice do którejś z sal. Nam kazali zostaćna zewnątrz. Usiedlismy na ławce przed salą.
-Tak wogle to Alessa jestem-wkońcu się przełamałam
-Miło mi Liam jestem-w tym momęcie zaczął mu dzwonić telefon


***Perspektywa Liama***


Wyjąłem telefon z kieszeni i zobaczyłem, że dzwoni Harry. Odebrałem.
-Halo?-zapytałem
-Stary gdzie ty jesteś?-zapytał z wyraźnym wnerwieniem w głosie
-W szpitalu
-Że gdzie przepraszam>
-No w szpitalu
-A to z jakiego powodu?
-Bo jak byłem w parku to wpadłem przez przypadek na dziewczynę, która upadłam na głowę i zatraciła przytomność. No i jestem w szpitalu z jej siostrą.
-Aha no dobra. Mamy przyjechać?
-No nie wiem, chyba tak
-No to za 10 minut będziemy
-Ok. Nara
-Narka
Rozłączyłem się i włożyłem telefon do kieszeni.


***Perspektywa Alessy***


Płakałam, ale tak żeby Liam nie zauważył tego, ale chyba się nie udalo
-Ej co się stało?-zapytał i się do mnie przybliżył
-Mamy z Ali fajny pierwszy dzień w Londynie-Wybełkotałam przez łzy
-To dla tego nigdy was w parku nie widziałem-uśmiechnął się i przytulił mnie- Wszytko będzie dobrze, nie martw się
-Mam taką nadzieję. Nie wiem co bym zrobiła jak bym ją straciła, wtedy nie miałabym nikogo
-A rodzice?-zapytał
Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Spojrzałam w góręi on chyba zrozumiała
-Przepraszam, nie wiedziałem
-Nie masz za co przepraszać. Nic się nie stało. I w tym momencie na korytarz wparowała reszta zespołu. Zatkało mnie. Co oni tu robią?
-Alessa przepraszam, że nie powiedziałem. Zapomniałem po tym wszystkim.
-Dobra. Nic się nie stało, tylko to trochę dziwne, że tacy chłopacy jak wy interesujecie się takim nikim, jak ja i moja siostra. Widziałam, że Harry chce coś powiedzieć, ale w tym momencie przyszedł lekarz i powiedział, że już wszystko w porządku. Kamień zpadł mi z serca. Weszłam do sali i zobaczyłam moja kochaną siostrzyczkę, która była już gotowa do wyjścia.
-Alice kochana, jak się czujesz?
-Dobrze tylko mnie łeb troche boli-zaśmiałysmy się i w tym samym czasie całe 1D weszło do sali, a alice prawie zemdlała na ich widok.
-Tak wgl to się wam nie predstawiłyśmy. Ja jestem Alessa, a to moja siostra Alice
-Hej-powiedzieli chórem
-Ej to zapraszamy was do nas do domu na małą imprezkę powitalną
-No dobra, ale teraz?-odezwał się Niall
-A czemu nie
-Ok. Taxówką czy z buta?-Wydusił z siebie Louis
-Taxówką, bo na piechotę trochę długo
Wyszlismy ze szpitala i poszliśmy złapać taxi. Weszliśmy do pojazdu i podałam adres


-------------------------------------------------
No to mamy 3 rozdział. Sorki, że tak długo, ale nie miałam weny więc daję taki trochę długi rozdzialik

mam proźbę: czytasz kometuj :D

3 komentarze:

  1. czeba było to jakoś bardziej rozwinąć!!!! dziecko!!!!! xD aaaaaaaaaaaaaa!!!!!!! ty jesteś głupia <3 pisz szybcieeeej!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER *.* Ps. Dodałam twojego bloga do obserwujących mam nadzieje ze mogę liczyć na rewanż.http://i-know-than-he-is-the-only-one.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję to dużo dla mnie znaczy i pewnie wejdę i się zrewanżuję :D

      Usuń